Dziś zaprezentuję subiektywny przewodnik po greckich tawernach z Wysp Jońskich. Wiem, że nie jest to najpopularniejszy cel wycieczek, ale może znajdzie się ktoś, kto zabłądzi na przykład do malutkiego portu Fiskardo na Kefalonii i będzie szukał najlepszej tawerny w okolicy. A jeśli nie wybieracie się w te regiony w najbliższym czasie, możecie pooglądać zdjęcia :) A może zachęcę kogoś do rejsu po Wyspach Jońskich...
Tawerna rybna Komis w Zakynthos
Ta tawerna, znajdująca się tuż przy samym nabrzeżu, zaczynała od serwowania potraw rybakom, którzy przynosili swoje połowy i prosili szefa kuchni o ich przyrządzenie. Wieści o pysznych rybach szybko się rozprzestrzeniły, a restauracja zyskała wręcz międzynarodową sławę (wspominano o niej we włoskim "In Viaggio", japońskim "Esquire" i greckim "Travel"). Tawerna ma wystrój kojarzący się przeciętnemu turyście z Grecją - dużo bieli i błękitu, ozdób w stylu morskim oraz materiałowe obrusy (w prawdziwych tawernach, w których jadają tubylcy, obrusy są papierowe). Jeden ze stolików znajduje się na małej łódce, jednak ze względu na duże fale zdecydowaliśmy się na stolik na stałym lądzie. Jako czekadełko dostaliśmy grzanki z pomidorami, a na koniec lokalny deser z jabłek, cynamonu i mąki kukurydzianej.
Ceny - dość wysokie, ok. 15-25 euro za danie główne.
Obsługa - mówi po angielsku, bardzo nastawiona na turystów, głównie z Wielkiej Brytanii.
Jedzenie - bardzo smaczne i świeże, oceniam na 5. Jedliśmy sardynki nadziewane fetą oraz sardynki nadziewane suszonymi pomidorami i kaparami.
Tawerna u Nicolasa w Fiskardo na Kefalonii
Położona jest na wzgórzu w pewnej odległości od miasteczka, więc docierają do niej wtajemniczeni. Mimo to wszystkie stoliki są wieczorem zajęte i warto zrobić wcześniej rezerwację. Z restauracji rozciąga się przepiękny widok na zatokę. Właścicielem jest Nicolas, były marynarz, który 9 razy był w Polsce. Powitał nas słowami: "Nie martwcie się, ile dzisiaj wydacie. Kiedy przyjadę do waszego kraju, pójdę do polskiej restauracji i zwrócę Wam te pieniądze." Brat Nicolasa hoduje owce i dostarcza świeżego mięsa do restauracji. Na miejscu produkowana jest również oliwa z oliwek, na koniec dostaliśmy jej słoiczek w ramach podziękowania.
Ceny - niskie, 9-15 euro za danie główne.
Obsługa - przemiły właściciel i jego syn, mówiący po angielski i parę słów po polsku.
Tawerna rybna Komis w Zakynthos
Ta tawerna, znajdująca się tuż przy samym nabrzeżu, zaczynała od serwowania potraw rybakom, którzy przynosili swoje połowy i prosili szefa kuchni o ich przyrządzenie. Wieści o pysznych rybach szybko się rozprzestrzeniły, a restauracja zyskała wręcz międzynarodową sławę (wspominano o niej we włoskim "In Viaggio", japońskim "Esquire" i greckim "Travel"). Tawerna ma wystrój kojarzący się przeciętnemu turyście z Grecją - dużo bieli i błękitu, ozdób w stylu morskim oraz materiałowe obrusy (w prawdziwych tawernach, w których jadają tubylcy, obrusy są papierowe). Jeden ze stolików znajduje się na małej łódce, jednak ze względu na duże fale zdecydowaliśmy się na stolik na stałym lądzie. Jako czekadełko dostaliśmy grzanki z pomidorami, a na koniec lokalny deser z jabłek, cynamonu i mąki kukurydzianej.
Ceny - dość wysokie, ok. 15-25 euro za danie główne.
Obsługa - mówi po angielsku, bardzo nastawiona na turystów, głównie z Wielkiej Brytanii.
Jedzenie - bardzo smaczne i świeże, oceniam na 5. Jedliśmy sardynki nadziewane fetą oraz sardynki nadziewane suszonymi pomidorami i kaparami.
Tawerna u Nicolasa w Fiskardo na Kefalonii
Położona jest na wzgórzu w pewnej odległości od miasteczka, więc docierają do niej wtajemniczeni. Mimo to wszystkie stoliki są wieczorem zajęte i warto zrobić wcześniej rezerwację. Z restauracji rozciąga się przepiękny widok na zatokę. Właścicielem jest Nicolas, były marynarz, który 9 razy był w Polsce. Powitał nas słowami: "Nie martwcie się, ile dzisiaj wydacie. Kiedy przyjadę do waszego kraju, pójdę do polskiej restauracji i zwrócę Wam te pieniądze." Brat Nicolasa hoduje owce i dostarcza świeżego mięsa do restauracji. Na miejscu produkowana jest również oliwa z oliwek, na koniec dostaliśmy jej słoiczek w ramach podziękowania.
Ceny - niskie, 9-15 euro za danie główne.
Obsługa - przemiły właściciel i jego syn, mówiący po angielski i parę słów po polsku.
Jedzenie - bardzo świeże mięsa i ryby, doskonale przyprawione. Oceniam na 4+. Jedliśmy jagnięcinę, rybę (nie było jej w menu, więc niestety nie znam jej nazwy), tzatziki, sałatkę grecką, lody i galaktoboureko.
Tawerna u George'a w Spilia na Meganisi
Rodzinna tawerna prowadzona przez braci i ich rodziny, a założona przez ich matkę. Część stolików ustawiona jest na samej plaży. Owoce morza są wyławiane prosto z morza ze specjalnie wydzielonego pojemnika. Na życzenie klientów sprowadzają świeży chleb na śniadanie z pobliskiej wioski.
Ceny - w miarę niskie, ok. 12 euro za danie główne.
Obsługa - średnia, ale ocenę poprawiają przemiłe dzieci właścicieli, które pomagają w obsłudze klientów.
Jedzenie - pyszne i świeże. Jadłam tam najlepsze kalamary w życiu.
Po Twoich kolejnych zdjęciach widzę, że to był cudowna i naprawdę bardzo smakowita wyprawa. Mam nadzieję, że i mi uda się dotrzeć w tym roku do Grecji i będzie to, choć po części, tak smaczna podróż jak Twoja.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,
Edith
Przepysznie to wszystko wygląda. Zatęskniło mi się za Grecją i tamtejszymi tawernami.
OdpowiedzUsuń