Dawno, dawno temu, w odległej krainie na D. czwórka przyjaciół postanowiła zrobić grilla na plaży. Pogoda, jak na duńską wiosnę, była sprzyjająca (czyli nie padało, a temperatura było powyżej 10 stopni), więc pojechaliśmy na plażę w Blokhus nad Morzem Północnym. Tak, dosłownie wjechaliśmy na plażę.
Po krótkim rekonesansie i stwierdzeniu, że duńskie morze jest zbyt zimne, by w nim zanurzyć choć stopy, zaczęliśmy rozpalać grilla.
Składniki:
- 3-4 filety świeżo złowionych w morzu ryb
Rozpalamy jednorazowego grilla i układamy na nim świeże filety. Jeśli akurat nosicie w torebce sól, pieprz lub inne przyprawy, można przyprawić rybę, ale najlepsza jest au naturel.
Ważna informacja - grilla rozpalcie w miejscu, do którego nie dociera morska bryza. Jeśli akurat nie ma takiego miejsca na całej plaży, proponuję grilla na zielonej trawce. Nawet najświeższa, najsmaczniejsza i najzdrowsza ryba w panierce z piasku NIE jest dobra, o czym boleśnie się przekonaliśmy:)
Rzeczywiście piasek nie jest najlepszą przyprawą ... :) Ale filety wyglądają rzeczywiście na prosto wyjęte z morza i z pewnością były smaczne.
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami,
Edith
Coś mi to przypomina:) Faktycznie piasek z rybka się nie współgra:)Pomysł na grilla fantastyczny!:)
OdpowiedzUsuńSą lepsze przyprawy niż piasek, prawda?;)
Usuń